Wynika tak z przyjętego przez rząd 28 kwietnia br. Krajowego Programu Reform. Dotyczy on nie tylko podatków, ale tam, gdzie mowa o publicznych daninach, wiele zmian miałoby zacząć obowiązywać już od 1 stycznia 2021 r. Rząd miałby zająć się nimi już w II i III kwartale (i tak to jest zakładane), a Sejm uchwalić w drugiej połowie roku.

Jak w Estonii

Jedna z najistotniejszych zmian polegałaby na wprowadzeniu nowej formy opodatkowania mikro i małych przedsiębiorstw, które rozliczają się według CIT (nie PIT).
Idea – na wzór tzw. estońskiego CIT – polega na tym, że dochód nie jest opodatkowany tak długo, jak długo jest zatrzymany w firmie. Dopóki więc przedsiębiorca reinwestowałby zyski, dopóty nie płaciłby podatku. Fiskus pobrałby daninę dopiero w momencie wypłaty dywidendy.
Reklama
Dzięki temu mikro i małe firmy nie musiałyby kredytować się na zewnątrz albo pozyskiwałyby zewnętrzne finansowanie w mniejszym zakresie.
Reklama
Eksperci popierają to rozwiązanie. Wskazują, że estońskie rozwiązanie jest zbieżne z obecnymi postulatami wielu przedsiębiorców, by na czas pandemii i wywołanego nią kryzysu zwolnić firmy z podatku dochodowego lub przynajmniej odroczyć płatność zaliczek na ten podatek (patrz opinia).

9 proc. CIT

Krajowy Program Reform przewiduje również podwyżkę z 1,2 mln euro do 2 mln euro limitu przychodów z bieżącego roku, wpływającego na prawo do 9 proc. stawki CIT. Dzięki temu więcej podatników mogłoby oddawać fiskusowi 9 proc. swojego dochodu, a nie 19 proc.
Przypomnijmy, że zgodnie z przepisami nie wystarczy mieć odpowiednio niskie przychody z poprzedniego roku. Limit ten wynosi 2 mln euro, co oznacza, że w ubiegłym roku nie można było mieć więcej niż 8 747 000 zł brutto, czyli wraz z należnym VAT (tj. 2 mln euro przeliczone po kursie NBP z 1 października 2019 r.).
Liczą się też przychody bieżące, czyli w roku, w którym podatnik chce korzystać z 9-proc. stawki. Ten limit jest niższy – wynosi 1,2 mln euro, co oznacza, że w trakcie 2020 r. przychody podatnika nie mogą przekroczyć 5 109 000 zł netto, czyli bez należnego VAT (tj. 1,2 mln euro przeliczone po kursie NBP z 2 stycznia 2020 r.).
Ten właśnie drugi limit miałby zostać podwyższony z 1,2 mln euro do 2 mln euro.
Dzięki temu w 2021 r. prawo do 9-proc. CIT mieliby podatnicy, których przychody:
  • w 2020 r. nie przekroczą 2 mln euro brutto, tj. wraz z należnym VAT (przeliczone po kursie NBP z 1 października 2020 r.), i
  • w trakcie 2021 r. nie przekroczą 2 mln euro netto, czyli bez należnego VAT (przeliczone po kursie NBP z 4 stycznia 2021 r.).

Przykład

Załóżmy, że spółka w 2019 r. osiągnęła przychód ze sprzedaży w wysokości 1,7 mln euro. W 2020 r., ze względu na koronawirusa popyt na jej usługi zmaleje, przez co jej przychód spadnie do 1,4 mln euro.
Mimo spadku przychodów spółka nie będzie mogła za 2020 r. stosować stawki 9 proc. CIT, bo jej przychody za ten rok przekroczą 1,2 mln euro.
Gdyby analogiczna sytuacja wystąpiła rok później, po planowanych zmianach, to w 2021 r. spółka miałaby prawo do 9 proc. CIT.
Limity zostałyby zatem zrównane. Nadal natomiast limit przychodów bieżących byłby liczony bez VAT (netto), a limit przychodów z poprzedniego roku – z należnym VAT (czyli brutto), chyba że i to zostanie zmienione.

Ryczałt od przychodów

Więcej podatników miałoby też prawo do ryczałtu ewidencjonowanego. To korzystna forma opodatkowania, którą już teraz co roku wybiera ponad milion podatników (w 2018 r. zrobiło tak ok. 1,2 mln osób, w tym także ci, którzy rozliczają najem prywatny). Po zmianach prawo do ryczałtu byłoby jeszcze bardziej powszechne.
Krajowy Program Reform zakłada, że obecny limit 250 tys. euro zostałby podniesiony do 2 mln euro. Podwyżka ma być wprowadzana dwuetapowo:
  • w 2021 r. limit byłby podniesiony do 1 mln euro, czyli czterokrotnie w stosunku do obecnie obowiązującego,
  • od 2022 r. limit miałby wynosić 2 mln euro.
Przypomnijmy, że w 2020 r. ryczałt mogli wybrać podatnicy, którzy w 2019 r. uzyskali przychody nie wyższe niż 1 mln 93 tys. 350 zł.
Podwyższenie limitu ma być dodatkową zachętą do podejmowania i rozwijania działalności gospodarczej. Przedsiębiorcy nie będą się obawiać, że rozwój ich biznesu narazi ich na utratę prawa do uproszczonego sposobu opodatkowania.

Projekt e-Urząd

Każdy podatnik ma mieć swoje konto dla celów podatkowych. Po zalogowaniu mógłby online załatwić sprawy urzędowe dotyczące jego zobowiązań wobec fiskusa. W jednym miejscu będzie też miał komplet informacji, które urząd skarbowy o nim zebrał, w tym o dokumentach złożonych przez samego podatnika i wysłanych do niego przez urząd skarbowy, o saldzie rozliczeń i statusie poszczególnych spraw.
Oprócz tego swoje konto mieliby też płatnicy, pełnomocnicy, komornicy i notariusze. Dostęp do e-konta w I kwartale 2021 r. otrzymaliby komornicy i notariusze, w II kwartale 2021 r. – płatnicy, natomiast I kwartale 2022 r. – podatnicy i pełnomocnicy. ©℗
Krajowy Program Reform - planowane zmiany podatkowe
OPINIE
Polska jedną strefą ekonomiczną
Dariusz Bednarski partner zarządzający departamentem doradztwa w Grant Thornton
Co oznacza wprowadzenie podatku estońskiego wPolsce? Przede wszystkim byłaby to swoista ulga podatkowa na inwestycje. Według obecnych przepisów każda inwestycja wfirmie jest niejako dwukrotnie opodatkowana – obłożona jest nie tylko stawką 23 proc. VAT, ale też 19 proc. CIT. Jeśli bowiem firma chce zainwestować cały uzyskany wminionym roku zysk, musi najpierw odprowadzić 19 proc. CIT do budżetu państwa, atylko pozostałe 81 proc. może przeznaczyć na rozwój. Po wprowadzeniu podatku estońskiego reinwestowane mogłoby być 100 proc. zysku. Byłoby to spełnienie promowanego obecnie pomysłu „cała Polska strefą ekonomiczną” ito bez kosztownej administracji stref.
W efekcie podatek estoński zjednej strony stymulowałby rozwój inwestycji prywatnych, których niedobór od lat jest systemową barierą wrozwoju polskiej gospodarki, az drugiej – ułatwiałby kumulowanie kapitału wewnątrz sektora przedsiębiorstw oraz zniechęcałby do wypłaty dywidendy za granicę przez firmy z obcym kapitałem. Nie do przecenienia jest też wartość deregulacyjna podatku estońskiego. Podatnicy CIT zostaliby zwolnieni zobowiązku prowadzenia ewidencji księgowej dla celów podatkowych, ponieważ do ustalenia wysokości podatku wystarczyłoby udokumentowanie wypłaty dywidendy. Zasady odprowadzania CIT byłyby proste (likwidacji musiałyby ulec wszelkie wyjątki od reguły, np. ulgi podatkowe czy zwolnienia) itakie same dla wszystkich podatników.
Podatek estoński byłby zresztą zbieżny z obecnymi postulatami wielu przedsiębiorców, by na czas pandemii iwywołanego nią kryzysu zwolnić firmy zpodatku dochodowego lub przynajmniej odroczyć płatność zaliczek na ten podatek. Wprowadzenie podatku estońskiego zrealizowałoby postulat odroczenia terminu płatności podatku. Firmy, które chcą kumulować kapitał, aby przetrwać kryzys bądź na przyszłe inwestycje, nie płaciłyby na bieżąco CIT. Warto jednak mieć świadomość, że wPolsce ten przywilej planowany jest tylko dla mikro imałych firm działających jako osoby prawne ipłacących CIT, więc dla średnich idużych podatników tego podatku, atakże dla osób prowadzących działalność gospodarczą bądź działających w formie spółek osobowych ipłacących PIT, nic się na razie nie zmieni.
Zmiany dobre, ale mogą być jeszcze lepsze
Bartosz Mazur doradca podatkowy i menedżer w Gekko Taxens
Estoński CIT to zmiana orewolucyjnym charakterze. Była już wcześniej zapowiedziana, ale wobliczu kryzysu taki wehikuł mógłby być bardzo pożyteczny dla polskich przedsiębiorców. Przyczyniłby się do zwiększenia poziomu inwestycji ipomógł wodbudowie firm po koronawirusie. Obawiam się jednak, że zastrzeżenie tej formy opodatkowania tylko dla mikro imałych przedsiębiorstw niewiele zmieni wtym zakresie.
Podwyższenie limitów przychodu dla 9-proc. stawki CIT iryczałtu od przychodów ewidencjonowanych pozwoli na skorzystanie ztych preferencji większej grupie podatników. Niemniej moim zdaniem należy jak najszybciej odejść od limitu przychodów na rzecz progresji podatkowej wCIT, ponieważ aktualny system demotywuje małe firmy do rozwoju, amoże raczej zachęcać do kombinowania.
Pochwalić trzeba też kolejne kroki wstronę informatyzacji kontaktów podatników oraz pełnomocników zKrajową Administracją Skarbową. Trzeba jednak przyznać, że wostatnich latach wiele wtym zakresie zmieniło się już na lepsze. Przykładowo, elektroniczna wymiana pism zorganami podatkowymi sprawia, że postępowanie jest znacznie bardziej nowoczesne niż sądowe. Ministerstwo Finansów powinno teraz postawić na automatyzację pracy urzędników, aby więcej osób mogło się zająć pracą merytoryczną.