Nastroje w urzędzie marszałka Adama Struzika są minorowe. Wstrzymane są podwyżki płac, a urzędnicy boją się dalszych redukcji etatów. Tylko w okresie od stycznia do września tego roku zwolniono 60 pracowników. Jeszcze w połowie listopada rzeczniczka marszałka Marta Milewska w rozmowie z DGP przestrzegała, że w przypadku nieprzekazywania przez wojewodę środków na realizację zadań zleconych z administracji rządowej, kolejne redukcje zatrudnienia dotyczyć mogą pracowników zajmujących się ich realizacją.

Reklama

Wszystko wskazuje na to, że ten czarny scenariusz może się ziścić. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że w piątek w urzędzie marszałkowskim ma odbyć się spotkanie, podczas którego dyskutowana będzie kwestia dalszych redukcji kadrowych. – Na pierwszy ogień pójdą osoby zajmujące się zadaniami zleconymi przez rząd. W sumie to ok. 130 osób. Niestety dotacje, które dostajemy od państwa, starczą na opłacenie jednej czwartej pracowników. Jesteśmy w sporze sądowym z wojewodą – twierdzi nasze źródło w urzędzie marszałkowskim. Dodaje, że na chwilę obecną scenariusze są dwa: albo zwolnienia do momentu, w którym dotacja od rządu będzie pokrywać koszty utrzymania pozostałych pracowników, albo redukcja pensji i przejście z pełnych etatów na np. pół etatu. Urząd marszałkowski na razie nie potwierdził oficjalnie naszych doniesień.

Sytuacja woj. mazowieckiego skomplikowała się w czwartek, gdy Senat wprowadził poprawki do projektu uchwalonego przez Sejm, który zakładał plan pomostowy dla Mazowsza na przyszły rok (docelowe zmiany w systemie janosikowego mają zostać wypracowane do 2015 roku).
Posłowie chcieli, by Mazowsze wpłaciło w przyszłym roku maksymalnie 400 mln zł subwencji regionalnej, zamiast założonych 646 mln. Pieniądze te trafiłyby – jak co roku – do pozostałych 15 województw. Różnica, a więc 246 mln zł, miałoby być spłacane w ratach do 2017 roku. Takie rozwiązanie wywołało bunt marszałków z 15 pozostałych województw, którzy już zdążyli uwzględnić w swoich przyszłorocznych budżetach wpłatę janosikowego przez Mazowsze.
Pomysł nie do końca przypadł do gustu senatorom, pozostającym pod dużym wpływem regionalnych działaczy. W przyjętej uchwale senatorowie zwrócili uwagę, że rozwiązanie zaproponowane przez Sejm oznacza, że Mazowsze zostanie skredytowane przez pozostałe województwa w 2014 roku. Dlatego zaproponowali poprawkę, która zakłada wypłatę janosikowego w 2014 r. w pełnej wysokości, jednak z uwzględnieniem pożyczki z budżetu państwa na kwotę 246 mln zł.
O pożyczkę łatwo nie będzie. „Warunkiem udzielenia pożyczki winno być uchwalenie przez sejmik województwa programu postępowania ostrożnościowego zawierającego działania racjonalizujące gospodarkę finansową, w tym ograniczające wydatki budżetowe” – czytamy w przyjętej przez Senat uchwale.


Mazowsze jest umiarkowanie zadowolone z obrotu sprawy. – Najważniejsze jest to, że inne regiony nie będą poszkodowane i dostaną te pieniądze. My z kolei nie będziemy obciążeni dodatkowymi ratami w okresie 2015-2017. Na spłatę pożyczki będziemy mieli ok. 20 lat i te raty nie będą nas dusiły co roku. W tej chwili wydaje się to jedyne rozwiązanie, choć należy podkreślić, że jest jedynie doraźne – mówi nam Marta Milewska z urzędu marszałkowskiego.
Problem w tym, że na dziś wciąż nie jest pewne, czy Mazowsze będzie w stanie po pożyczkę sięgnąć. Co prawda kilkanaście dni temu do Ministerstwa Finansów wpłynął formalny wniosek o jej udzielenie, jednak zielone światło ze strony resortu oznacza konieczność spłaty dodatkowych 100 mln zł w ramach odsetek. Tymczasem jak w środę informował portal tvnwarszawa.pl, Regionalna Izba Obrachunkowa uznała, że wieloletnia prognoza finansowa Mazowsza jest nierealna i rażąco narusza prawo. Z raportu wynika, że województwo może w tym roku znacznie przekroczyć ustawowy próg 60 procent zadłużenia.
- Wciąż nie jest jasne, czy i na jakich zasadach udzielona pożyczka będzie wliczana do zadłużenia. Może się okazać, że jeśli województwo ją weźmie, przekroczy wskaźniki zadłużenia – przestrzega jeden z naszych rozmówców.

Reklama