>>>Ten program rozliczy cię z fiskusem

"Ceny rzeczywiście będą rosnąć. I to nie tylko będą ceny żywności - mięsa czy pieczywa - ale i ceny prądu, gazu, czynsze, opłaty za wieczyste użytkowanie czy choćby za odbieranie śmieci. Rosną też podatki, bo żarłoczny fiskus musi mieć na pensji dla rosnącej armii urzędników" - ostrzega profesor Krzysztof Rybiński. Wystarczy spojrzeć na prognozę cen prądu. "Eksperci różnią się w szacunkach - najbardziej optymistyczne prognozy rządowe mówią o cen prądu rzędu 20-30 proc. Niezależni eksperci, m.in. prof. Krzysztof Żmijewski, mówią o podwyżkach nawet do 100 proc. Jeżeli tak rzeczywiście się stanie, może dojść do masowych kradzieży prądu lub nawet do tego, że część ludzi będzie wręcz zmuszona żebrać na ulicy, pojawi się zjawisko ubóstwa energetycznego" - snuje czarną wizję uczony.

Reklama

Do tego państwo prowadzi fatalną politykę społeczną i daje pieniądze ludziom, którzy ich nie potrzebują. "Przykładów nie trzeba daleko szukać - jestem rektorem wyższej uczelni, profesorem, dobrze zarabiam, mam dom, żadnych kredytów, a mimo to trafia do mnie kilka rodzajów pomocy socjalnej, np. refundacja leków czy ulga na dzieci. Państwo dofinansowuje dobrze sytuowanego człowieka, który nawet by nie zauważył, gdyby tej pomocy mu ubyło" - wyjaśnia.

Jak będzie wyglądał w Polsce rozwój kryzysu? Wszystko zacznie się od wzrostu podatków. "Przepisy determinują, że jeżeli przekroczymy próg 55 proc. zadłużenia względem PKB, będą kolejne podwyżki podatku VAT. A wbrew temu, co mówi rząd, ten próg przekroczymy na pewno - to tylko kwestia czasu. Spodziewam się, że w najbliższych kilku latach stawka VAT wzrośnie nawet do 25 proc" - mówi uczony. Do tego skończą się dotacje unijne i Polska przestanie być placem budowy. Bruksela narzuci też na nasz kraj pakiet klimatyczny, a firmy, których nie będzie stać za opłaty za emisję CO, pójdą na bruk. To oznacza "kolejne zwolnienia, czyli zwiększenie bezrobocia, a tym samym spowolnienie gospodarcze i dotkliwszy wzrost cen" - mówi Rybiński.

Reklama

Jaki jest najczarniejszy scenariusz? "Zaczynają się zamieszki w Arabii Saudyjskiej - największym producencie ropy naftowej na świecie - ceny ropy dramatycznie skaczą, zaczyna się światowa recesja, co oznacza kłopoty dla Niemiec, których wzrost gospodarczy opiera się głównie na eksporcie. Kłopoty Niemiec oznaczają kłopoty dla Polski. Załamuje się więc nasz wzrost gospodarczy, podatki nie spływają do budżetu, oprocentowanie naszych obligacji rośnie i nikt nie chce ich kupować, i nagle okazuje się, że jesteśmy niewypłacalni" - wyjaśnia były wiceprezes NBP.

Rząd sięgnie więc po nasze składki w OFE i zabierze je na najpilniejsze potrzeby. "To może niestety skończyć się tak, że na wielu ludzi, którzy odkładali w tym systemie, po przepracowaniu 40-50 lat będzie czekać tylko głodowa emerytura" - tłumaczy Rybiński. "Nie starczy nawet na te najbardziej podstawowe potrzeby, jak mieszkanie, opłaty za gaz, prąd, żywność, itd. Kraj będzie się kurczył i starzał. Nie będzie miał kto sfinansować tych rosnących rzesz emerytów. Nadszedł czas przesilenia. Jeszcze nie jest za późno, aby zawrócić Titanica. Tylko załoga musi przestać imprezować i wraz z kapitanem niech wrócą na mostek" - dodaje.

Jest bowiem szansa ratunku. "Wydłużenie i wyrównanie wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet do 67 lat, a i to może nie wystarczyć, objęcie powszechnym obowiązkiem emerytalnym wszystkich służb mundurowych, wyjęcie bogatych rolników z KRUS czy zlikwidowanie pomocy społecznej dla osób lepiej sytuowanych (na przykład dopłat do kredytów mieszkaniowych). Jeżeli zaniechamy tych reform - nawet tych radykalniejszych - nasz dług publiczny przekroczy nie tylko zapisane w konstytucji 60 proc. PKB, ale i 100 proc." - mówi profesor. Tyle, że władze nie chcą wprowadzić tych reform. Boją się bowiem strajków.

>>>Więcej na fakt.pl