Chuligani obrzucający kamieniami autokar swojej drużyny - ta scena oddaje histerię, która opanowała Barcelonę przed rewanżowym meczem ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Paris Saint Germain. Bojówkę fanatyków klubu z Katalonii zmylił dym rac odpalonych przed stadionem olimpijskim na wzgórzu Montjuic. Zafundowali więc niespodziewany stres swoim piłkarzom, którzy dojeżdżali na mecz.

Reklama

"Noc czerwonych kartek"

Nikt nie przeczuwał jeszcze sportowego dramatu, jaki miał się wydarzyć. Po zwycięstwie w Paryżu 3:2 Barcelona poczuła realną szansę na półfinał. Ani uznawany za najlepszego piłkarza świata Kylian Mbappe, ani cała drużyna ze stolicy Francji nie okazała się tak mocna, jak oczekiwano. Robert Lewandowski i jego koledzy prowadzili w dwumeczu 4:2, po 12 minutach rewanżu. Mieliśmy wszystko w swoich rękach i podarowaliśmy awans PSG. To najbardziej boli - powiedział potem niemiecki pomocnik Ilkay Gundogan.

Reklama

Histeria fanów udzieliła się piłkarzom Barcelony i ich trenerowi. To była noc czerwonych kartek: dostali je obrońca Ronald Araujo, Xavi Hernandez i jego asystent. W tym czasie gracze PSG wbili aż cztery gole. Tak jak wiele lat temu, jeszcze przed złotym okresem z Xavim w roli piłkarza, Barcelona pokazała Europie twarz klubu zaprzepaszczonych szans.

Xaviemu przypomniano wypowiedź sprzed kilkunastu lat, gdy po spektakularnym zwycięstwie nad Realem Madryt 5:0 stwierdził, że Królewscy nie umieją przegrywać. We wtorek on nie umiał udźwignąć porażki z PSG. Liga Mistrzów to była dla Barcelony ostatnia szansa na trofeum w tym sezonie. Sukces w niej mógł ocalić posadę Xaviego, który zapowiadał, że w czerwcu opuszcza klub. Do rewanżu z zespołem ze stolicy Francji Barcelona przystąpiła po serii 13 spotkań bez porażki.

Reklama

Skala rozczarowania w Barcelonie

To wszystko pokazuje skalę rozczarowania, które przeżywają piłkarze z Katalonii, wśród nich kapitan reprezentacji Polski. W niedzielę, czyli pięć dni po odpadnięciu z Ligi Mistrzów, Barcelona gra prestiżowy mecz ligowy z Realem na Santiago Bernabeu w Madrycie. W tabeli traci do Królewskich aż 8 pkt, w dodatku to gospodarze są faworytem, bo nie dość, że wygrali w tym sezonie oba hiszpańskie klasyki, to jeszcze w środę wyrzucili z Ligi Mistrzów broniący tytułu Manchester City. Zdaniem mediów madryckich różnica klasy między obydwoma gigantami hiszpańskiej piłki wciąż powiększa się na korzyść Realu.

Dla Roberta Lewandowskiego nie jest to łatwy czas. Ostatni sezon bez trofeum przytrafił mu się w 2014 roku, jeszcze w Borussii Dortmund. Tuż przed przeprowadzką do Bayernu Monachium, gdzie został jedną z największych legend w historii niemieckiej Bundesligi. Bił rekordy strzeleckie, kosił trofea, a gdy dwa lata temu postanowił przenieść się do Barcelony, z marszu wywalczył mistrzostwo Hiszpanii, tytuł króla strzelców La Liga i Superpuchar. Nie było to takie oczywiste, bo klub z Katalonii cztery lata czekał na tytuł najlepszego w Primera Division. Potrafił go zdobyć bez Leo Messiego. Nad Realem, drużyna Xaviego z Lewandowskim w roli lidera, wywalczyła aż 10 pkt przewagi.

Taka szansa może się Lewandowskiemu nie powtórzyć

Obecny sezon miał być tym, w którym Barcelona odzyska czołowe miejsce w Europie. W jakimś stopniu się to udało, ale była ogromna szansa na więcej. W półfinale Ligi Mistrzów drużyna Xaviego trafiłaby na Borussię Dortmund - rywala w jej zasięgu. Można było pojechać na finał na Wembley. Lewandowski miał okazję trzeci raz w karierze zagrać o najważniejsze europejskie trofeum: po porażce w barwach Borussii Dortmund w 2013 roku i zwycięstwie z Bayernem Monachium w 2020. Taka szansa może się już nie powtórzyć. W sierpniu Polak skończy 36 lat.

Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie ręce kapitana reprezentacji Polski odpoczną od wznoszenia trofeów. Jak powtarzają piłkarze: futbol jest tak cudowny również dlatego, że szybko daje szansę rewanżu. Nie chodzi tylko o dzisiejszy klasyk z Realem Madryt, ale o Euro 2024 w Niemczech.

Forma Lewandowskiego była coraz lepsza

Lewandowski wróci na stadiony, które tak dobrze zna, by powalczyć o awans z grupy, w który wierzą tylko fanatycy. Rywalami Polski są Holandia, Austria i Francja, dla drużyny Michała Probierza to wielkie wyzwanie. Może łatwiej je będzie unieść bez nadmiernej presji? W ubiegłym roku drużyna narodowa grała tak fatalnie, że oczekiwania wobec niej spadły do minimum.

Bez względu na kłopoty Barcelony, forma Lewandowskiego była coraz lepsza. W ostatnich 14 meczach w klubie zdobył 7 bramek i zaliczył trzy asysty. Miał przy tym takie pojedynki jak z PSG w Paryżu, gdzie brylował na boisku, choć gola nie strzelił. 17 marca Barcelona pokonała w Madrycie Atletico 3:0. Media hiszpańskie oceniły, że Lewandowski (bramka i asysta) zagrał swój najlepszy mecz w zespole Xaviego. Biegał po boisku z entuzjazmem i witalnością nastolatka, korzystając jednocześnie ze swojego monstrualnego doświadczenia. Nie nastąpił żaden zjazd formy fizycznej, czego można się obawiać u napastnika 35-letniego.

Lewandowski nie chce kończyć kariery

Mimo wszystko Lewandowski zakończy ten sezon rozczarowany. Tak musi być u piłkarza, który był mistrzem Polski, Niemiec (10 razy) i Hiszpanii. Dawne trofea są pocieszeniem tylko w jakimś stopniu. Piłkarz spogląda na nie po zakończeniu kariery. Lewandowski kończyć jeszcze nie ma zamiaru. Choć tego lata może być ciekawie. Drużyna z Katalonii ma być zmieniona, co prawda Polak twierdzi, że w niej zostaje, ale podobne zdanie musi mieć prezes klubu Joan Laporta.

Trudno sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek piłkarz grał w Barcelonie wbrew jego woli. Czy klub zechce oprzeć swój atak na 36-latku? Jaki wpływ na to będzie miał fakt, że Lewandowski ma rosnący kontrakt i w trzecim sezonie w Barcy będzie zarabiać najwięcej? Czy z punktu widzenia Laporty lepiej go będzie zostawić, czy skłonić do odejścia?

Co myśli Laporta?

Po Euro 2024 przyjdzie czas na refleksję. Trzeba szanować ambicję kapitana reprezentacji Polski, który wciąż chce grać na najwyższym poziomie i nie wybiera się do Arabii Saudyjskiej, ani amerykańskiej MLS. Na to jeszcze ma czas. Czy jednak Laporta myśli podobnie? Lewandowski ma wciąż ważny kontrakt w Barcelonie, ale nagłego zwrotu akcji nie sposób wykluczyć. Tak czy siak od 15 lat jego dokonania są głównym tematem w polskiej piłce i całym naszym sporcie, co pokazuje z kim mamy do czynienia.